28 kwietnia młodzież ZS w Bolechowie miała dużą przyjemność obejrzeć w poznańskim Teatrze Nowym przedstawienie w reżyserii Agaty Dudy – Gracz, pt.: „Ja jestem Hamlet”.
I na pewno nie była to tradycyjna adaptacja Szekspira. Staliśmy się bowiem jakby uczestnikami próby rozgrywanej w warunkach remontu (cały teatr został oklejony czarną folią z napisami: „awaria”, „brak prądu”, a widzowie dowiedzieli się również, że miejsca, które zajęli, nie są przypadkowe: w rzędach 7–9 siedzą asystenci reżysera, w rzędach 4–6 dramaturdzy i dramaturżki, a recenzenci i krytycy zajmują miejsca na balkonie) oraz niekończącego się procesu mocowania się z Szekspirem właśnie.
Obserwowaliśmy Hamleta – Ediego – reżysera, będącego „w procesie” i próbującego wystawić arcydramat Szekspira, a ponadto mającego osobiste problemy, m.in. z nieśmiertelną „gwiazdą” własnego ojca. Właściwie, to teatr Ediego - Hamleta przypominał bardziej pojedynek o rolę Gertrudy i rywalizację o bycie Ofelią.
Drugi Hamlet – Dżus – bełkotał coś tam na scenie, w stylu „yyy”, „eee”, ale za to z prawdziwą teatralną manierą i egzaltacją.
Słynnego „być albo nie być” – w ogóle nie usłyszeliśmy. Ale za to pojawiły się inne pytania: „Kim jest widz i po co jest widz?”, „ „Do czego służy Ofelia?”, „Ile Ofelii mieści się w Hamlecie?”, „Kto tak naprawdę zabił Poloniusza?”, „Kim jest Fortynbras?”, „O tym, dlaczego niektórzy rodzice nie umierają?”, „Jaka jest różnica między matką a kobietą?”, „Skąd się wzięło powiedzenie hop-siup zmiana dup?” czy „Skąd się bierze cisza?”.
Według mnie - Agata Duda – Gracz wykreowała fantastyczne widowisko i (mimo trzech godzin spektaklu) doskonałą rozrywkę. Ja znalazłam w jej wizji sporo: motyw teatru w teatrze, theatrum mundi, dylematy egzystencjalne, kompleks Edypa, problem dwoistości ludzkiej natury…a scenografia to prawdziwy majstersztyk…(niektórzyJ dali się nawet nabrać, że w teatrze trwa remont i spektakl zwyczajnie się nie odbędzie)J
md