Krystyna Czubówna mogłaby ogłosić koniec świata - brzmi klasyczna wypowiedź. Jej głos - znany m.in. z filmów przyrodniczych, jest niepowtarzalny i ważny. Tym bardziej wyróżniony został Paweł Stocki - uczeń klasy trzeciej technikum żywienia, który w piątek 26 października, reprezentował naszą szkołę w finale konkursu recytatorskiego #PAN TADEUSZ, który odbył się w auli WSH w Lesznie, z fragmentem zamieszczonym poniżej.
Wydarzenie doniosłe jak rocznica 100-lecia niepodległości naszego kraju, więc Pawła wspierały swoją obecnością - wicedyrektor Małgorzata Krzysztoń, fotograf i kronikarz Grażyna Zawal oraz polonistka Anna Stefańska. Animuszu recytatorom dodawał fakt, że w jury - obok Pani Krystyny - zasiadał Piotr Cyrwus. Paweł wypadł wspaniale - otrzymał wyróżnienie, w nagrodę czytnik renomowanej firmy, ale nagrodzony został też w sposób wyjątkowy, bo swój fragment epopei usłyszał później również w wykonaniu Czubówny. “Jakże aktualne są dziś treści zawarte w trzynastozgłoskowcu. Często gorzko aktualne” - zaznaczyła jurorka. Trudno się z tym faktem nie zgodzić, ale na osłodę trzeba dodać, że czekoladki przygotowane przez organizatorów (Samorząd Wielkopolski, CDN w Lesznie) nie były niezbędne, bo glukozy dostarczył deser z pięknych recytacji wersów Mickiewicza. Rozkosz!
Fragment ks. pierwszej #PAN TADEUSZ
Trzeba się długo uczyć, ażeby nie zbłądzić
I każdemu powinną uczciwość wyrządzić.
I starzy się uczyli; u panów rozmowa,
Była to historyja żyjąca krajowa,
A między szlachtą dzieje domowe powiatu.
Dawano przez to poznać szlachcicowi bratu,
Że wszyscy o nim wiedzą, lekce go nie ważą;
Więc szlachcic obyczaje swe trzymał pod strażą.
Dziś człowieka nie pytaj: co zacz? kto go rodzi?
Z kim on żył? co porabiał? Każdy gdzie chce wchodzi,
Byle nie szpieg rządowy i byle nie w nędzy.
Jak ów Wespazyjanus nie wąchał pieniędzy
I nie chciał wiedzieć, skąd są, z jakich rąk i krajów,
Tak nie chcą znać człowieka rodu, obyczajów!
Dość, że ważny i że się stempel na nim widzi,
Więc szanują przyjaciół jak pieniądze Żydzi».
To mówiąc, Sędzia gości obejrzał porządkiem;
Bo choć zawsze i płynnie mówił, i z rozsądkiem,
Wiedział, że niecierpliwa młodzież teraźniejsza,
Że ją nudzi rzecz długa, choć najwymowniejsza.
Ale wszyscy słuchali w milczeniu głębokiem.
Sędzia Podkomorzego zdał się radzić okiem;
Podkomorzy pochwałą rzeczy nie przerywał,
Ale częstym skinieniem głowy potakiwał.
Sędzia milczał, on jeszcze skinieniem przyzwalał;
Więc Sędzia jego puchar i swój kielich nalał,
I dalej mówił: «Grzeczność nie jest rzeczą małą:
Kiedy się człowiek uczy ważyć, jak przystało,
Drugich wiek, urodzenie, cnoty, obyczaje,
Wtenczas i swoją ważność zarazem poznaje:
Jak na szalach, żebyśmy nasz ciężar poznali,
Musim kogoś posadzić na przeciwnej szali.
Zaś godna jest waszmościów uwagi osobnej
Grzeczność, którą powinna młodź dla płci nadobnej;
Zwłaszcza gdy zacność domu, fortuny szczodroty
Objaśniają wrodzone wdzięki i przymioty.
Stąd droga do afektów i stąd się kojarzy
Wspaniały domów sojusz. Tak myślili starzy.
A zatem…» Tu Pan Sędzia nagłym zwrotem głowy
Skinął na Tadeusza, rzucił wzrok surowy:
Znać było, że przychodził już do wniosków mowy.